[Recenzja] Wyrmwood

maxresdefault

„Wyrmwood” to niezależna produkcja powstała w Australii, która pokazuje świat opanowany przez zombie. Wydawać by się mogło, że do tego tematu nie da się już dodać nic oryginalnego, skoro mamy mnóstwo filmów, gier czy seriali opowiadających o żywych trupach. Twórcy tego filmu udowadniają jednak, że potrafią i to z niewielkim budżetem.

Historia skupia się głównie na postaci Barry’ego, który stara się odszukać swoją siostrę, lecz głównych bohaterów mamy tak naprawdę kilku i każdy z nich odgrywa równie ważną rolę w tej historii. A więc oprócz niego poznamy jeszcze Brooke, czyli jego siostrę, która jest przetrzymywana w niewoli przez wojsko oraz kilku mężczyzn, którzy razem z Barrym ruszają, by ją odszukać. Wśród nich wyróżnia się najbardziej Benny, postać stworzona głównie po to, by rozbawiać widza swoim stylem bycia, lecz nawet on pod koniec odgrywa bardzo ważną rolę. Bohaterowie głównie rozmawiają i walczą z zombiakami, więc jak widać historia nie jest zbyt skomplikowana. Pomimo tego twórcy potrafią zaskoczyć zwrotami akcji, co nie zdarza się zbyt często w takich filmach. Jednak to nie fabuła jest najważniejszym elementem tego tytułu.

13WYRMWOOD-facebookJumbo

To, co wyróżnia tę produkcję od pozostałych tego typu filmów to wykonanie oraz humor. Montaż, praca kamery, ujęcia, a nawet scenariusz, wszystko to zostało wykonane tak, byśmy się nie nudzili nawet przez moment. Akcja bez przerwy gna do przodu, co chwile zmieniają się lokacje, ukazywane wątki i nawet takie coś jak wyposażanie się głównego bohatera zostało pokazane w taki sposób, że od razu zostaniecie kupieni. A humor? Film na pewno nie jest horrorem, bardziej widzę go jako pastisz tego gatunku. Nawet nie chodzi o to, że dialogi w jakiś sposób bawią. Film potrafi rozbawić głównie różnymi sytuacjami. Takimi jak na przykład podłączenie zombie do samochodu, by pełnił on formę paliwa, czy eksperymentowanie pewnego naukowca, który sobie tańczy wśród zombiaków w rytmie muzyki. A nawet takie sceny jak przejechanie zombie samochodem lub scena, w której główny bohater rzuca się z pięściami na umarlaka potrafią wywołać uśmiech na twarzy. Nawet jeśli „Wyrmwood” to nie typowy horror, to i tak trzeba przyznać, że leje się tu sporo krwi, a zombie zostały wykonane naprawdę dobrze. Nie jest to może poziom The Walking Dead, ale i tak bardzo mi się spodobał ich szczegółowy wygląd.

Wyrmwood to rozrywka w najczystszej postaci. Nawet jeśli nie lubicie horrorów to i tak warto zainteresować się tym tytułem. Kiah Roache-Turner swoim debiutanckim filmem pokazał, że można zrobić świetny film nie mając do wykorzystania milionów dolarów. Nawet jeśli jest kilka wad, jak na przykład niewyjaśnienie niektórych wątków, to i tak można się świetnie bawić podczas seansu nie zwracając uwagi na takie rzeczy. Jak dla mnie jest to jeden z lepszych filmów, jakie obejrzałem w tym roku.

Obejrzeć!

Dodaj komentarz